Bitwa myśli, wojna w sercu
Mam 29 lat, jestem kobietą, a mój pseudonim to Max.
Dzisiejszej nocy się coś stało. Nie umiem tego nazwać jednym słowem. Bo jak nazwać co jednocześnie przynosi ogrom cierpienia i radości. Co się stało? Znalazłam Jego. Jego profil ze zdjęciem na FB. Radość że żyje. Przecież tyle czasu Cię szukałam, łzy że nie wiem co dalej.
Są takie chwile gdzie człowiek pragnie znikać lub zasnąć i nigdy się nie obudzić. Chwilę w których serce pęka na tysiąc kawałków, kiedy staje się przed wyborem. Możność pójścia jedna lub drugą ścieżka, a każda z nich jest beznadziejna. Bardzo bolesna. Bo jak wyprzeć emocje kiedy znajduje się kogoś kogo się kochało, a jednak utraciło. Co zrobić? Napisać wiadomość i rozdrapać oba serca, czy żyć dalej jak gdyby nigdy nic się nie stało. Jesteś tyle km ode mnie, a ja oddałbym bardzo dużo by móc się do Ciebie przytulić. Tak po prostu. Nie chce Ci dawać nadziei która się nie spełni a jednocześnie nie umiem bez Ciebie żyć. Obojętnie czy mija pół roku czy 3 lata, ja dalej pamiętam Twój zapach, kolor oczu i to jak patrzysz na mnie. Pamiętam doskonale jak pachną Twoje ubrania. Pamiętam tak wiele i to zabija mnie. Ogromnym darem wtedy jest zapomnieć. Nie czuć, nie cierpieć.